czwartek, 12 września 2024

Zapis odnawiania

 Ze wszystkich stylów najbardziej lubię impresję.
Ulotność chwili, którą trudno oswoić.
W wierszu przybiera postać ciągu liter
i kropki. Pomiędzy wschód słońca, poranna kawa
z perspektywą. Uliczny gwar i parasol.

Stoję na przystanku, którego już nie ma.
Miejsce odgrodzone barierkami. Nie można
przejść na skróty, jak kiedyś. Pada.
W kałużach wszystko się topi. Pewność
i bezradność, kiedy ubywa komórek.
Skóra jeszcze się broni natłuszczeniem.

Kolejnym wdechem utrwalam wszystko co się da.
Drzewa, kwiaty, twoją muszkę i moje szpilki.
Czarne. Klasyka jak zawsze na czasie.
Na szczęście przestało padać. Wyszło słońce.

Odnawiam szczegóły z niedowierzania
i perspektywy trzeciego piętra.
Odzwyczaiłam się od wysokości na stałe.
Teraz ćwiczę równowagę. Balansuję
w środku. Impresja przybrała kształt.
Starych kluczy i widoku u zbiegu ulic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz